.

.
Home » » Andrzej Lewandowski: Przekładaniec olimpijski

Andrzej Lewandowski: Przekładaniec olimpijski

Written By Anna Lesack on środa, 9 stycznia 2013 | 12:02


Byłem. Poja­dłem, popi­łem, a przede wszyst­kim naga­da­łem się na… cały rok. Nogi bolą od krą­że­nia po roz­le­głym pałacu olim­pij­skim, a ręce – od ści­ska­nia rąk bliź­nich z Rodziny Olim­pij­skiej… Ale nic to, „NIC TO - BAŚKA – NIC TO”, jak mówił Michał do swo­jej żony w „Panu Wołodyjowskim”.




Raz w roku PKOl zapra­sza na takie spo­tka­nie. I wtedy oka­zuje się, że trwałe, mocne i ser­deczne są więzy mię­dzy­po­ko­le­niowe ukształ­to­wane za sprawą sportu i uczest­ni­cze­nia w ruchu olim­pij­skim. Brzmi, jak slo­gan, ale hasło nie jest puste– wynika z tre­ści. Słowo!


W cza­sach, gdy wielu war­tość spor­tową mie­rzy kasą, a inni tylko zasob­niej­szym mistrzom sportu zazdrosz­czą i zaglą­dają w kie­szeń; gdy doping i inne podej­rze­nia two­rzą znaki zapy­ta­nia, a poli­tyka – gada­jąc o apo­li­tycz­no­ści sportu chęt­nie grzeje pupy przy spor­to­wych suk­ce­sach – coś tak natu­ral­nego, jak więzy mię­dzy ludźmi róż­nych poko­leń nadal two­rzą wielką war­tość. Nie powód do radości?




Nie tylko punkty, biz­nes, mena­dże­ro­wie itp.… Nie tylko ple­bi­scyty i potań­cówki dla czę­ści ludzi sportu i cele­bry­tów – na prze­ło­mie lat…




Przy­kła­dów tezy – dzie­siątki. Zostanę przy sym­bo­licz­nym. Taki Zby­szek Tom­kow­ski, który dzie­siąt­kami lat rzą­dził „Spałą”, wycho­wał następcę i prze­ka­zał pałeczkę… Z pra­wem do prze­sady: wię­cej w kro­nice Spały Tom­kow­skiego niż… Mościc­kiego. Byłem świad­kiem, że znów dzie­siątki osób dłoń zbysz­kową ści­skały i wspo­mi­nały swą drogę spor­tową przez spal­ską kuź­nię mistrzów…




Było smacz­nie, cie­pło i cie­ka­wie. Od pew­nego dostoj­nika czasu prze­szłego dowie­dzia­łem się wresz­cie, że zawsze darzył mnie uzna­niem – za sprawą aktyw­no­ści zawo­do­wej, ale do fan­klubu to nie nale­żał… Wie­dzia­łem już wtedy, i znam przy­czynę – sta­ra­łem się opi­sy­wać sport, nie zaan­ga­żo­wa­nie osoby w wokół spor­towe życie cere­mo­nialne. Ale faj­nie, że po latach powie­dział, co… wie­dzia­łem. I że uznał to za czas tak prze­szły, iż bez zna­cze­nia. Wobec owo­ców współ­pracy w „tam­tym cza­sie” oraz w ogóle wspól­nego prze­ży­wa­nia spor­to­wych wzru­szeń. Wtedy, dziś, z nadzieją, że i jutro…




Jak zawsze – mistrzo­wie róż­nych cza­sów, dzia­ła­cze, tre­ne­rzy, leka­rze, naukowcy, dzien­ni­ka­rze… Nagrody, wyróż­nie­nia, okla­ski? Pani Kle­packa dostała medal olim­pij­ski, który wcze­śniej wysta­wiła na licy­ta­cję – w pięk­nej akcji cha­ry­ta­tyw­nej. Spon­sor licy­ta­cję wygrał – teraz medal wrę­czył, jako pre­zent i sym­bol uzna­nia… Ten gest kró­luje w por­ta­lach, o „resz­cie”- cicho. Więc – dopi­suję to i owo…




Gdzieś w tle tej dru­giej– echo prze­mó­wie­nia – w czę­ści cere­mo­nial­nej – jed­nego z peka­olow­skich dostoj­ni­ków, a drze­wiej sław­nego spor­towca. Zupeł­nie nie­po­trzeb­nie roz­pra­wił się publicz­nie, a ostro i powierz­chow­nie z wyni­kami tzw. ple­bi­scytu na spor­towca roku. Że ci, któ­rzy tak gło­so­wali, to… nie będę cyto­wał, bo tak się mówić nie godzi… Nawet eksarcymistrzowi.




Zresztą sam sta­wiam „ tak zwany”- przy okre­śle­niu ple­bi­scytu, jako wyboru „naj­lep­szego”. Naj­po­pu­lar­niej­szego, naj­bar­dziej uko­cha­nego – tak, ale naj­lep­szego? Czy w ogóle można w gło­so­wa­niu mądrze porów­nać to, co nie ma obiek­tyw­nie wspól­nego mia­now­nika? Kto przed kim, kto za kim – i dla­czego… by było tak, jak w spo­rcie być powinno? Bez kon­te­sto­wa­nia i pośred­nio wza­jem­nego napuszczania…




Może, gdyby po pod­li­cze­niu gło­sów jesz­cze była mądra kapi­tuła, kie­ru­jąca się racjo­nal­nymi kry­te­riami…. I racjo­na­li­zo­wała sms-y, czy kupony… Np. naj­waż­niej­sze są wyniki olim­pij­skie, w dru­giej kolej­no­ści mistrzo­stwa świata, rekordy świata, mistrzo­stwa Europy, rekordy, wygrane w pre­sti­żo­wych impre­zach… I też wąt­pię, czy nawet takie „racjo­na­li­zo­wa­nie” wszyst­kie znaki zapy­ta­nia wymaże… W kulu­arach żwawo dys­ku­to­wano też o tym wystą­pie­niu. Jeśli prze­łoży się to w zmo­dy­fi­ko­wa­nie tra­dy­cyj­nego, ale jed­nak wadli­wego ple­bi­scy­to­wa­nia – będzie to owoc tego nowo­rocz­nego spo­tka­nia… Znów uro­czego i poży­tecz­nego. Dla ludzi i dla sprawy… Dla tra­dy­cji, i przy­szło­ści też, bo doce­niani bywają bar­dziej aktywni niż zapominani…
 



Andrzej Lewandowski. Studio Opinii 



 

Share this article :

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Support : Creating Website | Johny Template | Mas Template
Copyright © 2011. 2 - All Rights Reserved
Template Created by Creating Website Published by Mas Template
Proudly powered by Blogger