.

.
Home » » Jacek Żakowski: Kierownictwo i przywództwo

Jacek Żakowski: Kierownictwo i przywództwo

Written By Anna Lesack on niedziela, 24 lutego 2013 | 06:02


Miało się stać coś waż­nego. I się stało. Ale cał­kiem nie to, co się zapo­wia­dało. Zmiany w rzą­dzie, któ­rych zapo­wiedź sku­piła w środę uwagę mediów i opi­nii publicz­nej, oka­zały się błahe. Żaden prze­łom ani kamień milowy. Naj­wy­żej kolejna odsłona sza­cho­wej roz­grywki pre­miera w jego grze o par­tię i Polskę.







Donald Tusk zda­wał sobie sprawę, że skala zda­rze­nia ma się nijak do skali zain­te­re­so­wa­nia. I jako rasowy poli­tyk zro­bił z tej dys­pro­por­cji naj­lep­szy uży­tek, jaki można było zro­bić. Zro­bił wresz­cie to, czego w jego poli­tyce od lat bar­dzo bra­ko­wało. Zaofe­ro­wał nie tylko kie­row­nic­two, ale też przywództwo.



Przy­wódz­two i kie­row­nic­two to dwie pod­sta­wowe funk­cje lide­rów, nie tylko poli­tycz­nych. Ale w poli­tyce przy­wódz­two ma zna­cze­nie szcze­gólne, bo wska­zu­jąc kie­runki i sensy, obja­śnia, upra­wo­moc­nia, skleja i wery­fi­kuje roz­ma­ite dzia­ła­nia, któ­rych bez tego nie rozu­mie nie tylko opi­nia publiczna, ale też oto­cze­nie przywódcy.



Dra­ma­tyczne napię­cie ostat­nich lat pol­skiej poli­tyki wynika mię­dzy innymi z tego, że kto inny ofe­ro­wał przy­wódz­two, a kto inny spra­wo­wał kie­row­nic­two. Kie­row­nic­two było domeną Tuska, który z pomocą mini­strów zaj­mo­wał się kon­kre­tami: auto­stra­dami, sta­dio­nami, szpi­ta­lami, eme­ry­tu­rami, koleją, budże­tem, per­so­na­liami. Czyli zarzą­dzał pań­stwem, a cza­sem też par­tią. I sta­rał się poza te mene­dżer­skie czyn­no­ści nie wykraczać.



Przy­wódz­two ofe­ro­wał Jaro­sław Kaczyń­ski, któ­rego nie­zbyt inte­re­sują kon­krety i rze­czy­wi­stość. To on ryso­wał wizje, zako­rze­niał je w lękach i nadzie­jach, opi­sy­wał świat, wska­zy­wał miej­sce bie­żą­cych wyda­rzeń na mapie swo­ich idei. Do nie­dawna nie miał w tym żad­nej konkurencji.



Cena była duża. Bo kiedy to Kaczyń­ski obja­śniał spo­łe­czeń­stwu sensy dzia­ła­nia Tuska, poczu­cie obco­ści i nie­zbor­no­ści wła­dzy musiało nara­stać. Poczu­cie to naj­pierw umac­niało prze­ciw­ni­ków rządu, a potem zaczęło osła­biać i dez­in­te­gro­wać jego zwo­len­ni­ków. Nie wyłą­cza­jąc bez­po­śred­niego par­tyj­nego zaplecza.



Kie­row­nic­two sta­wało się przed­mio­tem rosną­cych kon­tro­wer­sji, któ­rych źró­dłem był defi­cyt przywództwa.



W środę, po prze­szło sze­ściu latach spra­wo­wa­nia wła­dzy, pre­mier prze­kro­czył gra­nicę mię­dzy bez­piecz­nym matecz­ni­kiem kie­row­nic­twa a obcym mu tery­to­rium walki o przy­wódz­two. Nie w sen­sie rywa­li­za­cji o prawo do kie­ro­wa­nia (czyli zapa­sów z Gowi­nem), ale w sen­sie walki o prawo do defi­nio­wa­nia, nazy­wa­nia i nano­sze­nia zda­rzeń na mapę zbio­ro­wego wyobra­że­nia świata.



Nie mając wiele do powie­dze­nia na temat zmian w rzą­dzie, po raz pierw­szy zro­bił to, co na co dzień robią Obama, Mer­kel, Came­ron i każdy poli­tyczny lider, który chce spra­wo­wać nie tylko wła­dzę, ale też przy­wódz­two. Wyko­rzy­stał banalne dzien­ni­kar­skie pyta­nia, żeby obja­śnić Pola­kom klu­czowe frag­menty pol­skiej rze­czy­wi­sto­ści i ich miej­sce w pro­ce­sach, jakim pod­le­gamy. Przy­po­mi­na­jąc (w związku z awan­turą przed wykła­dem prof. Środy) legen­darny „Kaba­ret” z Lizą Min­nelli, grozę rosną­cej coraz szyb­ciej bru­nat­nej fali zako­rze­nił w popkul­tu­ro­wej pamięci lat 30. Pro­blem związ­ków part­ner­skich opo­wie­dział języ­kiem ludz­kiej życz­li­wo­ści i tro­ski o innych. Cham­ski atak posła Nie­sio­łow­skiego na córkę Agnieszki Hol­land oce­nił języ­kiem mię­dzy­ludz­kich rela­cji sto­ją­cych wyżej niż poli­tyczna walka.



Przy­wódz­two wymaga cier­pli­wo­ści i czasu. By je spra­wo­wać, trzeba się zdo­być na sys­te­ma­tyczny wysi­łek, a efekt jest zawsze nie­pewny i dość odle­gły w cza­sie. Ale gdy go bra­kuje, poli­tyka łatwo zamie­nia się w kopa­ninę. Taką, jaką od lat obser­wu­jemy w Pol­sce. Lub gorszą.



W mło­dych demo­kra­cjach poli­tycy spra­wu­jący wła­dzę czę­sto ule­gają złu­dze­niu, że mówią za nich fakty, więc wystar­czy opo­wia­dać spo­łe­czeń­stwu o fak­tach. To jest mor­der­cze złu­dze­nie. Fakty mil­czą, dopóki ktoś ich nie wycią­gnie na świa­tło, nie ułoży w spój­nej nar­ra­cji i nie nada im sensu. Odpo­wie­dzialny lider poli­tyczny nie ma prawa się od tej dydak­tycz­nej pracy uchy­lać. Nawet gdy, pamię­ta­jąc los wielu star­szych mądrych i szla­chet­nych poli­tycz­nych postaci, jak ognia boi się mentorstwa. (Studio Opinii / GW)




Share this article :

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Support : Creating Website | Johny Template | Mas Template
Copyright © 2011. 2 - All Rights Reserved
Template Created by Creating Website Published by Mas Template
Proudly powered by Blogger