Firmy pożyczkowe na całym świecie przed udzieleniem zgody na kredyt coraz częściej sprawdzają swoich klientów na portalach społecznościowych. Eksperci nie mają wątpliwości, że z czasem podobną praktykę będą stosowały także banki, a klient nieobecny w sieci będzie dla nich coraz mniej wiarygodny.
W Polsce oficjalnie sprawdza swoich klientów w internecie tylko firma Kredito24.pl, specjalizująca się w szybkich pożyczkach internetowych. Jej system automatycznie analizuje m.in. nasze statusy i komentarze na Facebooku czy grupy, do których należymy w serwisie Goldenline, ułatwiającym kontakty zawodowe i biznesowe. Te informacje pomagają Kredito24.pl podjąć decyzję, czy warto udzielić nam pożyczki - pisze Dziennik Polski.
- W sieci zostawiamy - często nieświadomie - coraz więcej informacji o sobie. Dla firm pożyczkowych to kopalnia niezwykle ważnych informacji - mówi Piotr Jaroszyński, analityk finansów osobistych.
- Sprawdzając nasz profil, firma może bardzo łatwo zweryfikować, czy nie nazmyślaliśmy czegoś we wniosku kredytowym, żeby w kilka minut dostać pieniądze - dodaje Jaroszyński.
Banki z takich praktyk dotąd nie korzystają. Już samo wspomnienie kilka miesięcy temu przez wiceprezesa Alior Banku o możliwości przeglądania Facebookowych profili swoich klientów wywołało ich wielkie oburzenie.
Zdaniem dr. Michała Kisiela, eksperta serwisu Bankier.pl, zajmującego się m.in. innowacjami finansowymi w internecie, banki mają wystarczająco dużo informacji o nas, by nie musieć sięgać po dodatkowe do serwisów społecznościowych.
- W tej chwili już nie radzą sobie z ich odpowiednią analizą, dlatego ciągle zalewają nas kompletnie nietrafionymi ofertami. Na razie nie potrzebują więcej - mówi analityk. /Dziennik Polski/ Więcej
0 komentarze:
Prześlij komentarz