.

.
Home » , » Co dalej z gazem łupkowym?

Co dalej z gazem łupkowym?

Written By Anna Lesack on wtorek, 25 czerwca 2013 | 01:47

Jesienią 2011 roku wizję dobrobytu płynącego z gazu łupkowego roztaczał sam premier. Po ponad 18 miesiącach poszukiwania cudownego gazu ugrzęzły, entuzjazm i flara nad odwiertem zgasły. Co się stało? 

 

Nazwa "gaz łupkowy" wprowadza w błąd. To zwykły gaz ziemny znajdujący się w "niezwykłych" złożach. Problem polega na tym, że po wykryciu złoża nie wystarczy uruchomienie odwiertu. Trzeba jeszcze umożliwić gazowi wydostanie się na powierzchnię.



A to wymaga skruszenia skały. Ten etap produkcji budzi największe kontrowersje, bo zdaniem przeciwników łupków, zabieg tzw. hydroszczelinowania, czyli wpompowania pod ziemię wody z zawartością piasku i związków chemicznych, może nie tylko skazić glebę i podziemne cieki wodne, ale wręcz wywołać wstrząsy.



Amerykański sen



Nadzieje na gazowe eldorado w Polsce rozbudzili amerykańscy geologowie. Ponieważ budowa geologiczna naszego kraju przypomina obszary gazonośne w Stanach Zjednoczonych, Amerykanie oszacowali, że na terenie Polski mogą się kryć zasoby wielkości nawet 5,3 bln m sześc. surowca.



Taka ilość gazu wystarczyłaby naszemu krajowi, przy obecnym zapotrzebowaniu, na 350 lat.



Nic dziwnego, że nadzieje zostały rozpalone. Problem w tym, że informacje o wielkości zasobów były bardzo szacunkowe, oparte na badaniach pochodzących jeszcze sprzed ćwierćwiecza, mało wiarygodne.



Aby je zweryfikować, potrzebne byłyby kosztowne, idące w setki milionów złotych rocznie prace poszukiwawcze. Najważniejszym ich elementem byłyby wiercenia.



Co wiemy na pewno o gazie łupkowym w Polsce? Nadal prawie nic. Dotychczas wykonano bowiem zaledwie 46 odwiertów.



Ale to tylko część prawdy, równie ważne jest wykonanie odwiertów horyzontalnych, a tych jest jeszcze mniej - zaledwie kilka.



- To zbyt mało w stosunku do oczekiwań. Rozpoznanie jest cały czas we wstępnej fazie - przyznaje podsekretarz stanu w ministerstwie środowiska i Główny Geolog Kraju Piotr Woźniak. Jego zdaniem, potrzebne jest przyspieszenie prac.



Miażdżącą opinię co do tempa poszukiwań przedstawia prof. Stanisław Rychlicki, autorytet w tej dziedzinie.



- Przy obecnej liczbie odwiertów nie może dziwić brak postępu.



Wciąż zbyt mało wiemy na temat zasobów gazu. Aby faktycznie wiarygodnie opisać sytuację z gazem, powinniśmy średnio na jednej koncesji wykonać nawet dziesięć wierceń. Tymczasem na rzadko której wykonano więcej niż kilka.



W efekcie wciąż poruszamy się po omacku - mówi prof. Rychlicki.



Jedną z najważniejszych kwestii są koszty prac. - No cóż, okazało się, że nie można żywcem przeszczepić rozwiązań amerykańskich na nasz grunt. Trzeba wykonać pewne badania, to wszystko kosztuje. Należy także dodać, że o ile wykonanie jednego otworu w USA to kwota 3-9 mln dolarów, to u nas potrzeba 12-15 mln.



Gdzie to wiertło?



Paradoksalnie, gdyby prace ruszyły na szerszą skalę, koszt jednostkowy wykonania odwiertu dość poważnie by zmalał. Jednak niepewność prawna powoduje, że chętni wstrzymują się z badaniami. Do tego wszystkiego dochodzi dość prozaiczna przyczyna - niewielka liczba dostępnych na rynku urządzeń wiertniczych.



- Powinniśmy wykonywać nawet 180-240 odwiertów w ciągu roku.



Aby to zrobić, potrzeba 45-60 wiertnic.



Tymczasem w całej Europie jest zaledwie około 80 urządzeń. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych zaangażowanych w prace jest około 1700 urządzeń - pokazuje skalę amerykańskich prac Piotr Truszkowski, prezes zarządu Exalo Drilling, spółki będącej poszukiwawczym ramieniem PGNiG-u.



Jednak nie wyższe koszty, brak sprzętu czy też potrzeba aż 30 zezwoleń, by rozpocząć prace poszukiwawcze, odstręcza branżę łupkową od zaangażowania się na szerszą skalę.



Największy problem to kwestia braku odpowiednich uregulowań prawnych.



Firmy z branży nie wiedzą, ile będzie kosztowało ich wydobycie, jakie będą musiały zapłacić podatki i czy biznes da im godziwe zyski.



- Uważam, że miniony rok był dla gazu łupkowego stracony. Zamiast tworzyć prawo, spierano się. Jednak nie mogło być inaczej, skoro nad projektem proceduje się w sześciu ministerstwach.









Źródło: Ministerstwo Środowiska


W innych krajach decyzje są podejmowane szybciej. Uważam, że obecna sytuacja to następstwo braku stosownych przepisów prawnych. Koło się zamyka, nie wiemy ile jest gazu, bo brakuje odwiertów. Odwiertów brakuje, bo brakuje stabilnego prawa - tłumaczy prof. Rychlicki.



Biznes węglowodorowy chce zarabiać, ale nie oznacza to, że zyski muszą być natychmiast wielkie. Ważniejsza jest stabilność, a tego w Polsce, jak podkreśla Rychlicki, wciąż zbyt mało.



- Co możemy zrobić, aby poszukiwania gazu łupkowego mogły być intensywniejsze?



Trzeba uchwalić dobre prawo. Po pierwsze stabilne, po drugie chroniące nas przed zarzutami KE, że koncesje są przyznawane nie do końca według rynkowych reguł. Właściwy klimat inwestycyjny oznacza, że nasze warunki nie mogą być gorsze niż w innych krajach europejskich - przyznaje wiceminister Woźniak.



Jednak na razie wydaje się, że oczekiwania branży i rządowe rozwiązania są... rozbieżne. Biznes przeanalizował dość wnikliwie proponowane rozwiązania prawne. Dialog z MOŚ trwa. /Dariusz Malinowski, wnp.pl/ >> Więcej 












 

Share this article :

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Support : Creating Website | Johny Template | Mas Template
Copyright © 2011. 2 - All Rights Reserved
Template Created by Creating Website Published by Mas Template
Proudly powered by Blogger