PiS wydało ok. pół miliona złotych na kilkutygodniową kampanię reklamową w lokalnym tygodniku wydawany był przez nikomu nie znaną spółkę. Tygodnik istniał tylko na czas wyborów i nie był nawet zarejestrowany w Związku Kontroli Dystrybucji Prasy.
W kampanii w 2011 r. PiS wydało w lokalnym tygodniku – efemerydzie istniejącej tylko w okresie wyborów – ok. 500 tys. zł na reklamy promujące m.in. kandydata tej partii na senatora. Kandydatem był Grzegorz Bierecki, wówczas prezes SKOK, dziś jeden z bogatszych parlamentarzystów - ujawnia tygodnik Polityka. Skan umowy datowanej na 4 września 2011 r i podpisanej przez skarbnika PiS Stanisława Kostrzewskiego - do której dotarła redakcja Polityki, nie pozostawia wątpliwości: umowa opiewa na niespotykane na rynku medialnym kwoty: „Za każdą publikację reklam w poszczególnym wydaniu »Monitora Tygodnia« zleceniodawca zapłaci zleceniobiorcy kwotę 90 tys. zł powiększoną o 23 proc. VAT, czyli łącznie 110 700 zł. Łączna kwota wszystkich świadczeń wyniesie 450 tys. zł netto” . Po doliczeniu podatku VAT wychodzi ponad 500 tys. zł za promocję w pięciu numerach tygodnika, który nie był nawet zarejestrowany w Związku Kontroli Dystrybucji Prasy. I który był wydawany przez mikroskopijną spółkę Fusion Media z Krakowa o kapitale założycielskim 50 tys. zł. Umowa precyzowała, że reklam nie może być mniej niż jedna całostronicowa w każdym z pięciu wydań tygodnika.
- To jakiś żart? Takie pieniądze za reklamę w takim periodyku!? To tak jakby za 10 tys złotych kupować nowiutkiego mercedesa - dziwi się wydawca jednego z lokalnych dzienników z Mazowsza.
Tym bardziej, że Monitor Tygodnia jest na rynku prasowym... kompletnie nieznany.
– To historia jak z bajki Pan z Krakowa wymyślił, że założy tygodnik w Białej Podlaskiej, jak wiadomo miejscowości silnie związanej z Małopolską. Idzie do PiS, mówi, że chce pół miliona, i pół miliona dostaje - ironizuje jeden z polityków
Bierecki reklamował się w okręgu bialskopodlaskim w którym i tak miał zagwarantowane poparcie, gdyż tradycyjnie już jest to ostoja PiS.
- To tak jakby szef banku reklamował się w swojej zakładowej gazetce, którą przypadkiem wydaje jego żona. Według mnie, ktoś tu komuś po prostu dał "pod stołem" tyle, że pod pozorem reklamy prasowej, bo nie przypuszczam żeby szef SKOK nie słyszał o rachunku ekonomicznym i racjonalizacji wydatków - twierdzi dziennikarz Stefan Mazurek.
Ani rzecznik PiS Adam Hofman, Stanisław Kostrzewski ani sam Grzegorz Bierecki nie chcieli komentować sprawy o umowy z Fusion Media. Senator Bierecki oznajmił wręcz że... nie zna spółki Fusion Media. Więcej o aferze w najnowszym numerze tygodnika Polityka
0 komentarze:
Prześlij komentarz