Bezdomność to w Japonii stosunkowo nowe zjawisko. O bezdomnych powstają tu animowane filmy dla dzieci, co jeszcze nie tak dawno byłoby niemożliwe, gdyż Japonia nie uznawała bezdomności za zjawisko społeczne. W samym Tokio żyje prawie 2 tys bezdomnych, pięć razy mniej niż na ulicach Budapesztu.
Gin jest zawodowym kolarzem, Hana transwestytą a Miyuki nastolatką. Są bezdomni. Gdzieś z oddali dochodzi "Kiyoshi kono yoru". Jest dzień wigilii Bożego Narodzenia. W jednym z tokijskich śmietników trójka przyjaciół odnajduje porzuconego niemowlaka. Od tej chwili ich życie zmienia się diametralnie. Oto trójka bezdomnych postanawiaja wspólnie zaopiekować się dzieckiem i przy pomocy wskazówek pozostawionych przy maleństwie odnaleźć jego prawdziwych rodziców, co w 6 milionowym Tokio jest równie łatwe, jak znalezienie Szwajcara na kazachskim stepie. I choć jest to jedynie artystyczna wizja Satoshi Kon twórcy animowanego filmu o trójce bezdomnych "Tokyo Godfathers”, to dowodzi, że temat bezdomności nie jest już Japończykom ani obcy, ani tak wstydliwie ukrywany jak jeszcze kilkanaście lat temu.
I choć hōmuresu (bezdomność) zdaje się nie pasować do tak wysoko rozwiniętego kraju a zwłaszcza tak wielkiej aglomeracji, jaką jest Tokio, to fakt jednak pozostaje faktem. Bezdomność w Tokio istnieje, choć nie na tak wielką skalę jak mogłoby się wydawać.
Stolica bezdomnych
Co prawda akcja filmu Satoshi Kon rozgrywa się w Tokio, jednak to nie największa aglomeracja świata jest stolicą bezdomnych. Według najnowszych danych Kōsei-rōdō-shō (Ministerstwa Zdrowia, Pracy i Opieki Społecznej) z kwietnia 2013 r, liczba osób bezdomnych w całej Japonii wyniosła w styczniu 2013 roku dokładnie 8265 osób (13, 7 procent mniej niż rok wcześniej) . Z tej liczby 7671 osób (93 procent) stanowili mężczyźni a 254 to kobiety. Płeć 340 osób nie została ustalona. Największą liczbę hōmuresu – prawie 70 procent - odnotowano w obszarach miejskich, najwięcej w prefekturze Osaka (2094 osoby) a dopiero po niej w Tokio (2006 osób) oraz w Kanagawa (1395 osób).
Dla porównania, liczba bezdomnych w Stanach Zjednoczonych szacowana jest na 650-800 tys osób , w Kanadzie – 200 tys , w Niemczech – 254 tys , w Finlandii – 7600 . W Polsce liczba bezdomnych szacowana jest na 43 tysiące osób .
Jak to się stało, że w kraju uznawanym za gospodarczego championa, kojarzonego z rozwojem gospodarczym, nowoczesnością i tradycją pomocy słabszym (słabszy ma zawsze rację) pojawiło się zjawisko bezdomności?
Bezdomność, spadek po dobrobycie
Wraz z koniunkturą gospodarczą lat osiemdziesiątych, która swój szczyt osiągnęła na początku lat 90, bezdomność w Japonii była zjawiskiem prawie nieznanym. Rozwijająca się gospodarka wsysała nieograniczoną liczbę pracowników, o pracę nie było trudno a zarobki pozwalały żyć godnie i w miarę wygodnie nie tylko młodym, ale i starszym, którzy z racji wieku pracować już nie mogli. Kryzys wszystko zmienił. Kiedy na początku lat 90, pękła ekonomiczna bańka, na ulicach, w metrze i w parkach zaczęło pojawiać się coraz więcej ofiar kryzysu – bezdomnych. Kryzys najbardziej dotknął prężnie rozwijającą się Osakę, stąd po dziś dzień stanowi ona swoistą stolicę bezdomnych.
Zabrakło wsparcia ze strony rodziny. Młodych nie stać już było na utrzymywanie starszych, sami też z dnia na dzień mogli stracić pracę, o którą było coraz trudniej. Brak pracy oznaczał niemożność opłacenia mieszkania. Brak mieszkania – bezdomność. Do powstania bezdomności przyczyniła się również specyficzna struktura społeczna japońskiego społeczeństwa. Mężczyzna uznawany za głowę rodziny był zarazem jedynym jej żywicielem. Japońskie firmy wolały, więc zatrudniać żonatych mężczyzn uznając, że pracują lepiej gdyż ciąży na nich większa odpowiedzialność za rodzinę. To z kolei sprawiło, że kawalerom trudniej było znaleźć pracę. Skutki kryzysu ekonomicznego, w pierwszej kolejności uderzyły właśnie w nich. Niestety, wkrótce dotknęły również mężczyzn żonatych, co odbiło się również na całych rodzinach.
Można powiedzieć, że bezdomność uderzyła głównie w mężczyzn i to oni stanowią największy odsetek wśród hōmuresu (93 procent ). Skoro jednak jedyni żywiciele trafiali na ulicę, co działo się z tymi, których utrzymywali – z ich rodzinami? Dlaczego odsetek bezdomnych kobiet jest w Japonii tak niski? Otóż, w kulturze japońskiej, pomoc rodziny zwrócona jest głównie ku kobietom, jako tym słabszym, niż mężczyznom. Poza tym, kobietom łatwiej było znaleźć pracę, gdyż ich płace były zazwyczaj dużo niższe .
Incydent z Koala i walka z Nike’m
Hōmuresu stali się nowym – i widocznym - elementem miejskiego krajobrazu, zwłaszcza w najbardziej uprzemysłowionych regionach Japonii jak Osaka. Kolejne lata stagnacji tylko pogorszyły sprawę i zwiększyło zjawisko bezdomności. Okres od 1991 to 2000 roku nazywany w Japonii „Straconą Dekadą” (Ushinawareta Jūnen) sprawił, że w stosunkowo krótkim czasie w społeczeństwie japońskim powstała bardzo liczna grupa bezdomnych. Stało się jasne, że bezdomność to zjawisko społeczne, czemu przez wiele lat rząd Japonii starał się zaprzeczać.
Faktem jest bowiem, że początkowo władze nie uznawały bezdomności za zjawisko społeczne i co więcej, zwalczały bezdomnych, usuwając ich z ulic i parków. Z powodu biurokracji, uzyskanie pomocy społecznej było dla wielu bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Sytuacja bezdomnych zaczęła poprawiać się dopiero pod koniec lat 90, kiedy władze centralne dostrzegły problem. Ale nie zawsze i nie wszędzie, czego dobrym przykładem jest incydent z Koala, jaki miał miejsce w 2009 roku w Osace.
Tamtejszy ogród zoologiczny, Tennoji postanowił sprowadzić z Australii sześć misiów koala przeznaczając na ten cel kilkaset tysięcy dolarów i kolejnych 1, 4 mln każdego roku na ich wyżywienie. Ta niebotyczna kwota wynikała z faktu, że na użytek Koala trzeba było posadzić w Japonii kilka tysięcy drzew eukaliptusowych, których liście miały stanowić pożywienie dla misiów (koala nie jedzą całych liści, lecz obgryzają jedynie ich końcówki). Ogród Tennoji jest własnością miasta. Miasta, które oprócz najsłynniejszego ogrodu zoologicznego ma również najwyższą w Japonii populację bezdomnych. Nieopodal zoo, w dzielnicy Nishinari w kartonowych pudłach i namiotach mieszka kilkuset bezdomnych. Wiadomość, że miasto chce wydać milion dolarów na zwierzęta oburzyła społeczność bezdomnych w całym mieście, którzy zorganizowali protest przeciwko wydawaniu pieniędzy podatników na „śpiące całymi dniami futrzaki” zamiast na bezdomnych obywateli Cesarstwa Japonii. Argumentowali, że za pieniądze, które rocznie Osaka chciała wydać na żywienie misiów, można by wyżywić bezdomnych przez 15 lat. Misie koala zamieszkały jednak w ogrodzie Tennoji.
Podobny przypadek miał miejsce w Tokio. Wiele kontrowersji wzbudziła decyzja miasta o budowie skyteparku firmy Nike w miejscu zajmowanym przez park Miyashita w dzielnicy Shibuya. W 1990 roku park stał się jednym z większych skupisk bezdomnych w Tokio, którzy mieszkali tu w swoich prowizorycznych namiotach. Bezdomni i tym razem zaprotestowali. Władze miasta chciały się ich pozbyć z parku nie oferując w zamian żadnego innego miejsca, w którym bezdomni mogliby zamieszkać. Doszło do konfrontacji – na drodze prawnej – bezdomnych (wspieranych przez organizacje pozarządowe) i koncernu Nike. I wygrali. Decyzją miasta ich nowym domem są budy ze sklejki, jakie miasto postawiło dla bezdomnych niedaleko od pomnika Hachiko obok stacji Shibuya .
Bezdomność w mieście hi-tech
Co prawda „stolicą” bezdomnych w Japonii jest Osaka, jednak tuż za nią pod względem ich liczby znajduje się Tokio. Bezdomność brzmi tu jak fałszywy akord. Aglomeracja Tokio liczy prawie tyle samo mieszkańców, co Polska, a jej gospodarka przewyższa o głowę dochody budżetowe naszego kraju. W 2005 roku mieszkańcy Tokio wypracowali prawie 1190 mld dolarów dochodu , podczas gdy wpływy budżetowe Polski za 2005 rok wyniosły zaledwie 133 mld złotych .
W Tokio, władze miasta dopiero od 1997 roku „dostrzegły” problem bezdomności i rozpoczęły zorganizowaną pomoc dla bezdomnych, których wtedy mieszkało w stolicy od 3700 do 5000. W 2004 roku władze Tokio zdecydowały o wynajęciu bezdomnym za symboliczną opłatą prawie 2000 pokoi w Tokio co jednak nie rozwiązało problemu bezdomności gdyż największym problemem bezdomnych jest nie tyle brak dachu nad głową, co pracy, której brakuje nie tylko w Tokio lecz całej Japonii, zwłaszcza dla nieżonatych mężczyzn.
Aby przekonać się, kim są i jak żyją bezdomni w Tokio warto odwiedzić miejsca, w których żyją lub miejsca, w których mogą uzyskać pomoc humanitarną, głównie od organizacji kościelnych – zarówno katolickich, jak i protestanckich
Bezdomność w Tokio widać najlepiej zwłaszcza w dzielnicach Shinjuku, Asakusa czy robotniczej dzielnica San'ya w dystrykcie Taitō. Ta ostatnia uchodzi za tokijską mekkę bezdomnych i znajduje się niemal w samym centrum miasta, zaledwie kilka kilometrów od Tokio Stock Exchange. Dla jednych całym domem jest karton rozłożony na chodniku, dla innych namiot rozbity w miejskim parku ( zwłaszcza w dwóch największych w Tokio parkach Ueno i Yoyogi). Niektórzy żyją tak od kilkunastu lat. Tutejsi bezdomni tworzą własną społeczność, rządzącą się swoimi prawami i zasadami, których nieprzestrzeganie może zrodzić agresję. Nikt tu nikogo nie pyta zwłaszcza o wiek, który wydaje się być tematem tabu. Zresztą, samo zadawanie pytań o przyczyny bezdomności nie jest ponoć mile widziane.
Tu nie istnieje słowo „przyjaźń”. Mimo że bezdomnych łączy jeden los, nie zawierają przyjaźni jak w filmie Satoshi Kon. Wszyscy natomiast pogodzili się z faktem, że są bezdomnymi. Panuje wśród nich przekonanie, ze „skoro już zostałeś bezdomnym, umrzesz jako bezdomny”. Co prawda nowi zazwyczaj mają problem z akceptacją swojego losu – uważają, że to, co ich spotkało, to chwilowa zmiana, a reszta bezdomnych to straceńcy - ale po pewnym czasie oni także tracą resztki nadziei, żyjąc po prostu dniem powszednim. Młodsi szukają jeszcze jakieś tymczasowej pracy, aby zarobić cokolwiek, starsi mają świadomość, że ich wysiłki i tak nie przyniosłyby rezultatu wiec zbierają puszki lub przeszukują śmietniki w poszukiwaniu czegoś, co może mieć jakąkolwiek wartość i co ktoś mógłby chcieć kupić choćby za kilka jenów. Żaden bezdomny nie żebrze. To cecha bezdomnych w Tokio, ale i całej Japonii. Powodem jest duma. Widać ją nawet w miejscach, w których mieszkają: w swoistych budowlach z tektury, namiotach etc. Ład, porządek, i czyste ubrania wyprane zapewne w jednej z tanich samoobsługowych pralni. W jednym z reportaży nakręconych przez dziennikarzy CNN o bezdomnych w Tokio, pojawia się Ma-chan, bezdomna kobieta mieszkająca w Shibuya. Jej dom z kartonu wygląda biednie, jednak przed nim Ma-chan każdego ranka przed wejściem stawia stary cynowy pojemnik z onigiri (Ryż faszerowany np.: rybą, popularna potrawa w Japonii) oraz pieczołowicie ustawia słoiki i garnki wypełnione suszonymi kwiatami.
Ale kontrasty – tak charakterystyczna cecha Japonii – widoczne są nawet wśród bezdomnych. Oprócz osób, dla których domem jest karton rozłożony na chodniku, można dostrzec również i takich bezdomnych, którzy nie mają już nawet takiego „domu”. Śpią wprost na chodniku czy ławkach. Są brudni, zaniedbani, nie mają nawet własnego kawałka kartonu. Egzystują. Takich bezdomnych również można spotkać wielu w Tokio. Jak udaje im się przeżyć? Dzięki pomocy humanitarnej udzielanej głównie przez organizacje kościelne i misje katolickie. W Tokio działa ich kilka. Zazwyczaj znajdują się tam, gdzie bezdomnych jest najwięcej a więc w dzielnicy San’ya, Shinjuku, Asakusa.
To właśnie w San’ya działa “Sanyukai” – japońska charytatywna organizacja katolicka, pomagająca bezdomnym poprzez dystrybucję żywność, lekarstw i namiotów. Na jej czele stoi kanadyjski misjonarz o. Jean Le Beau. Bezdomni, którymi się opiekuje nazywają go „ojisan” (wujek). Nie bez powodu: „Najlepiej czuje się w ich towarzystwie. Wraz z nimi i wolontariuszami stanowimy jedną rodzinę. Planuję być z nimi, jeśli Bóg pozwoli, do końca mojego życia” twierdzi misjonarz . I choć jest jednym z niewielu, którzy poświęcają życie dla bezdomnych, jego misja nie jest jedyną, która działa w Tokio. Bezdomni zawsze znajdą pomoc - ciepłą zupę, pomoc medyczną a niekiedy drobne płatne zajęcia - chociażby w Franciscan Chapel Center, Tokyo Union Church czy Tokyo Aisen Christ Church kierowany przez pastora Paula Hwanga, którego przed 15 laty na misję w Japonii wysłał Kościół Prezbiteriański w Korei.
Bezdomność nigdzie na świecie nie jest problemem łatwym do rozwiązania, także w Japonii. Jedynym sposobem na jego złagodzenie jest umożliwienie bezdomnym życia „po swojemu”, ale w godnych warunkach i takież ich traktowanie. W przypadku Japonii jest to szczególnie ważne, gdyż na dobrą sprawę to przecież samo społeczeństwo większość z nich skazało na bezdomność.
0 komentarze:
Prześlij komentarz